czwartek, 3 lutego 2011

życie jako cykl zbiegów okoliczności

Nie wiem czy nie zaczynam mieć schizofrenii. Mówię całkiem poważnie. Za dużo analizuję i przekładam na mój tok rozumowania, rozpraszam najdrobniejsze obserwacje na setki pytań, moja głowa jest pewnego rodzaju pryzmatem. Zaczynam odbierać czynniki świata zewnętrznego w kompletnie inny sposób niż wcześniej, jak zdrowi ludzie. Zastanawiałam się nad sensem przytrafiania się nam, istotom ograniczonym w czasie i przestrzeni, tragicznych wydarzeń...zaplanowane, nie da się ich uniknąć? W takim razie po co przez lata wpaja nam się zachowania zapobiegawcze, skoro co ma się stać to się stanie? Właśnie dlatego...to wszystko jest planem, nie, inaczej - mechanizmem działającym jak domino dla idealnej równowagi. Jedno, nawet drobne wydarzenie skutkuje szeregiem znaczących zmian dla całkiem obcych nam osób, dla przykładu

Baśka nudziła się jak nigdy. Zadzwoniła do Anki żeby wyciągnąć ją na miasto. Ta uczyła się do sprawdzianu z fizyki, jednak olała go dla czasu z przyjaciółką. Dobrze się bawiły, przyszedł czas sprawdzianu. Ani zrzedła mina na widok pięknej jedynki. Po powrocie do domu czekała ją kłótnia z matką która wysłała ją na fakultety z fizyki. Tam poznała wielu nowych ludzi, między innymi Adama - typowego freak'a, z którym nigdy nie zamieniłaby słowa. Nauczyciel dał im za zadanie wykonania wspólnie grupowej pracy domowej. Umówili się po szkole, Adam przyszedł do Anki. Ominął w ten sposób wypadku samochodowego, w którym zmarłby gdyby nie umówiłby się z koleżanką. Przez przypadek usłyszał, że brat Ani - Krzysiek, od dwóch lat sparaliżowany od pasa w dół, potrzebuje samochodu. Przypomniało mu się, że jego ojciec, strażnik policyjny, ma w pracy na skupie właśnie zgarnięty przez funkcjonariuszy samochód dla niepełnosprawnych...obiecał, że załatwi go dla Krzyśka. Kiedy ojciec Adama szedł jechał do komisariatu aby wypełnić formalności przejęcia pojazdu, zauważył uciekającego człowieka dokładnie takiego, jaki był poszukiwany listem gończym. Schwytał przestępce. Gdyby tak się nie stało, zabiłby/porwałby/zgwałciłby kolejną ofiarę, co poskutkowało by lawiną innych wydarzeń w życiu setek innych osób...przez to że Baśka zwyczajnie się nudziła, zmieniło się aż tyle, jak układanka.

Historia kiczowata, nudna i bezbarwna, ale chodziło mi jedynie o przykład. NIC nie dzieje się bez przyczyny, i nawet kiedy przytrafia nam sie prawdziwa tragedia - to najlepsza alternatywa z pozytywnym skutkiem, jeżeli nie dla nas, to dla miliona innych osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz